We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Stefan Czerwo (LP)

by elektronikt

/
  • Streaming + Download

     

  • Compact Disc (CD) + Digital Album

    Zapraszam do zakupu płyty :)
    Pozdrawiamy

    Includes unlimited streaming of Stefan Czerwo (LP) via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.
    ships out within 3 days

      29 PLN

     

1.
W niewielkim miasteczku na południu Polski Z nurtem rzeki płyną zmartwienia i troski Osiemdziesiąty trzeci rok pierwszy raz zostawiła mama W rajstopkach w przedszkolu małego Stefana Długo nie, tylko z 10 minut płakał To dziewczynki mogą dłużej, płacz nie jest dla chłopaka Ogólnie biorąc w krótkim czasie był już zasymilowany Zbyt jednak przez panie przedszkolanki nie lubiany Smutne duże czarne oczy potrzebują czegoś więcej Głębiej i mocniej, czego jednak nie wiedzą Szare dni, kolor to guma balonowa Nie budzą śmiechu historyjki Miki i Donald Chłopcy z chłopcami się bawią a dziewczęta ze sobą O Monice z drugiej grupy myśli Stefcio jednakowoż Zbyt blisko nazajutrz podszedł do niej, zakochana para Bezlitośnie szydzi i się śmieje starszaków sala Ref: Miłość trafia jak szpada i serce przebite Stare rubinowe wina a korki przegnite Krwawe róże bo kolce kaleczą dłonie Cały bukiet kwiatów przy śmietniku na betonie Licealną walentynkę podpisałeś – wielbiciel Stefanie Czerwo przyniosłeś w zeszycie Teraz leży w koszu w kącie Sali biologicznej Pozostały sercu funkcje tylko fizjologiczne W ósmej klasie szkoły podstawowej Niedobry czas przemian czas zmiany ustrojowej Powiedział Weronice Skwarek że ja lubi i w ogóle bardzo Ona zapytała czy na pewno? I czy nie kłamstwo? Zanim zdążył odpowiedzieć, pani Cecylia Skwarek Razem z córką wyjechała do Stanów na stałe Cztery lata liceum kochał się Czerwo w Marlenie Kloc Za dnia się w nią wpatrywał, a myślał o niej w noc Gdy wyjawił swoja miłość w postaci grzecznej propozycji Na studniówkę poszła ze studentem z politechniki A propos, studenckie życie, wesołe i beztroskie I Stefan miał w akademiku na Górnośląskiej Prawie zaznał inicjacji poszedł do żabki po coś dobrego A wybranka w tym czasie – wiadomo z kolegą Ref: O niefortunnych losach Stefana Czerwo Ballada prawdziwa, wszystko jest na serio Miłość trafia jak szpada i serce przebite Stare rubinowe wina a korki przegnite Krwawe róże bo kolce kaleczą dłonie Cały bukiet kwiatów przy śmietniku na betonie Młodzieńcza miłość jak wiosenna burza Anioł chronił przed deszczem a piorun zabił Stróża Na parkiecie w klubie „Park” z kolegami w pracy Tańce i piwa dużo i wódki, wariaty Amor trafił w serce Czerwa, natychmiast Się zakochał w pewnej Pani, bez nazwiska Jessiką zwana, bowiem była bardzo ładna Stefan się oświadczył i sprowadził do mieszkania Już wręczył pierścionek za 12 i pół tysi Kupił samochód, wszystko dla Jessiki Po pracy następnego dnia zastał puste mieszkanie Wszystko wzięła i serce wzięła, wypłakał się mamie Czemu tak okrutne jest doczesne życie Jak podłe są, gdy wstęgę tną, nożyce No i po tym wszystkim Stefan lizał rany Szukał szczęścia w alkoholu, użył też marihuany Nie miał szczęścia w miłości a w karty nigdy nie grał Tak bez swojej winy całe życie przegrał Ref: O niefortunnych losach Stefana Czerwo Ballada prawdziwa, wszystko jest na serio Miłość trafia jak szpada i serce przebite Stare rubinowe wina a korki przegnite Krwawe róże bo kolce kaleczą dłonie Cały bukiet kwiatów przy śmietniku na betonie Monice z przedszkola i Weronice Skwarek Marlenie Kloc i Jessice dedykuje ten kawałek
2.
Młyny rzeźni szybko mielą, elektrownia prąd dostarcza Mechaniczne piły tną moim krewnym gardła W promocji za pół ceny wnętrzności i serca Różowe nagie ciało nęci konsumenta Zmielone mięśnie zaprawione cebulą Dzięki temu trupa smród mniej ludzie czują Eko pozostałości Przeliczeni na kalorie moi bracia i siostry Mam nadzieję że pasztet był mdły lub za ostry Bez możliwości ekshumacji z powodu braku ciała Kanał wentylacyjny zabrał ducha z mieszkania Nie potrzeba egzorcysty tylko do śmietnika kości Biologiczne odpady eko pozostałości Eko pozostałości Matce zabrali młode ciele, cielęcinę Z wymion dla niego jest UHT rozwodnione Pilnuj swego nosa i zostaw świńskie ryje Biznes szeroki zysk dziel przez życia na godzinę Pogoda jest dobra, koniunktura nienajgorsza Do Świnoujścia płynie kuter pełen dorsza
3.
Panta rhei 03:55
Na skraju zabudowań tuż za ulicą i lasem Granica przebiega między przyrodą a miastem Zgniła czerwona kula słońca prędko znika Litery się mieszają, mętnieją w zeszytach Wszystko coraz bardziej szare, kolor matowieje Stojąc na balkonie obserwuje co się dzieje W słuchawkach muzyka cichnie, biorę trochę głośniej Biały szum w miejsce dźwięków, ja tego nie zniosę I wracam do mieszkania poprzez drzwi balkonowe Router nie miga, patrzę co w telewizorze W TVN 24 twarz spikera żółta bulwa Niezrozumiałe skrawki słów wypluwa Zaniepokojony lekko, sięgam do lodówki Niczym z ciepłej szafy wyciągam flaszkę wódki Alkohol nie ma smaku, jest taki jak woda Mimo to w wersalce tonie moja ciężka głowa Nienaturalna kolej rzeczy, bo wszystko się psuje Jak sen piękny świat, myśl ulatuje Niechciany ciąg zdarzeń, wpierw dobrze potem źle Bardzo prosty schemat, a może jednak nie? Niestety, rozczarowanie, Bałwan się roztopił Została miotła, kubeł, marchew i z guzików oczy Powagę piosenki psują wesołe refreny Wszystko mija, wszystko płynie, panta rhei W zimnym grobie trumna, cztery metry ziemi Ciążą niczym zarzut a i to się zmieni Pudło zbutwiałe, trup posłuży jako nawóz Dla wierszoklety z chryzantem abażur Tak znikają ludzie, tak właśnie to się dzieje Kartkówka z chemii na zaliczenie Ze stałego stanu w płynny, odwieczny rytm A potem paruje ciecz i nie zostaje nic Obudziłem się rano z ciężkim bólem głowy Łeb jak balon z powietrzem morowym Całe mieszkanie jak przez filter „blur” Rozmyte nieostre, nie działa ster Łódka płynie tam gdzie wiatr ją niesie Czas przyspiesza oto w grudniu już jest wrzesień W sklepie spożywczym sprzedawczyni o twarzy W formie ziemniaczanej pulpy a chmury jak głazy Wypełniają atmosferę zastępując tlen Kobietom skóra szarzeje i rozpada się Chodniki ciekłe niczym lawa, tylko że zimne Ciężko się po nich chodzi jak na spowolnionym filmie Młyny mielą, skały kruszą a lata lecą Ile mam lat ? Trzydzieści. Jutro sześćdziesiąt Żółknie biała koszula, dopala się papieros Myślałem, że to później, a to było teraz Nienaturalna kolej rzeczy, bo nie chcemy tego tak Bo to jest przemoc, to empatii brak Niechciany ciąg zdarzeń, nie po naszej myśli Rekolekcje za Chrystusem, na za Chrystii Rozczarowanie, Wróżka Zębuszka nawala Pusta szczęka, podniebienie, i zero dolara Powagę piosenki psuja wesołe refreny Wszystko mija, wszystko płynie, panta rhei Na cmentarzu psy rozkopały stary grób A w Kurdystanie co minutę nowy trup A jeden sprawdza czy jest dobry burger vege A drugi kopie grób dla brata w twardej glebie Tak znikają ludzie, tak właśnie się dzieje Raz chrzest, ślub, raz pogrzeb, jak w kościele Całą jesień w śmierdzącej ściółce grzyb Pozostanie w glebie grzybnia wcale nie takie nic !
4.
Obudziłem się rano, otwieram telewizor Dowiedziałem się właśnie że wojna się zbliża Ci chcą fragment pustyni, tamci nie chcą oddać Kurwa, na łeb mi leci kurs bitcoina W internetach same poważne kłopoty I podobno stare sądy nie maja już roboty Bo demokracja właśnie na tym polega Że jako wyborca sam wybieram sędziego Niepolityczne teksty z tego elektronikt znany Czemu zatem w Chinach i w Rosji zakazany Nie lecimy w radiu, czyżby się po prostu bali? Jak w teksasie boją się wyborcy Obamy? Dosyć polityki, to już mnie po prostu wnerwia Gdy ktoś mówi „kier” na zwykłe „czerwa” Dość już zakłamania, koniec z tą agresją Występujemy jako zespół z oficjalnym protestem Owsiak robi zbiórkę, dałem Owsiakowi Z potrzeby szybkiej miłości także Banasiowi Nietypowe to dla nas jest, pisać o bieżącym Lecz Trump coś źle powiedział i kupiłem dolcy W żartobliwym tonie bo lekuchno mnie śmieszy Tak samo opozycja jak druga banda kolesi A jeśli Kaczor Donald znienacka wystartuje Do wyborów prezydenckich, na Mickey Mouse zagłosuję Apolityczne teksty, z tego Elektronikt znany Czemu na Sylwestrze Marzeń nie gramy? Dlaczego tylko Bracia Goli i Zenek naród lubi? Maryla, Boysi, Weekend i szubi dubi dubi Przecież powiedział Wojewódzki w wywiadzie Najsztubowi Że „ Elektronikt w tekstach ustępuje tylko Hołdysowi” Dość już zakłamania, koniec z tą agresją Występujemy jako zespół z oficjalnym protestem Pali się Australia, Amazonia, czytam w necie Te pożary powodują globalne ocieplenie Siedem kubłów w kuchni – śmieci segregacją Wiem czemu to żałosne, bo byłem w Azji na wakacjach Dobra koniec, bo muzyk coś namieszał w bicie Nie da się zapisać nutowo, będzie problem w zaiksie Tantiemy wszystkie daje na cel charytatywny Wspieram fundację, która nie dopuści do mej krzywdy
5.
Listopadowy ranek, ostre powietrze Łagodzi delikatny śnieg z deszczem Każdy nowy piękny dzień witam uśmiechem Nie może być inaczej bo byłoby to grzechem Wszystko jest w porządku boskim i na swoim miejscu Śmietnik się tli, bo tu jest zawsze przeciąg w przejściu Pociągi, wagony, autobusy i tramwaje Najlepsze te podwójne miejsca z tyłu, na spanie I piękne by były dni i cudowne życie I można by nawet pisać wiersze w zeszycie I gdyby nie ta ludzka mierzwa oszalała Gdyby nie ten motłoch ta ohydna zgraja I pięknie by było, arcy idealnie Gdyby nie napierał ten tłum tak nachalnie Zdziczała horda z obłędem w oczach Szkodliwa i niechciana niczym wszy, mendy we włosach Kolejny dzień to już chyba grudzień Czas szybko biegnie jak do autobusu student Drzwi mu przed twarzą zamknie kierowca wesoły A ja z tyłu to mój pokój hotelowy Wszedł z kebabem jakiś zły obywatel Nagle przestał jeść o co ja tu zobaczę I spierdala na przód wozu kebab nie smakuje Kurczak w bułce w śmietniku, to mój lunch, dziękuję Cały dzień w komunikacji, wysiadam to już czerwiec Nad Wisłą tłum Przyjemność z drogocennych puszek czerpie Inny płaci dwanaście na zero cztery w plastiku To graniczne , to na rozumienia styku Moje serce z papieru, moja dusza szczura Drze się papier pod pazurem kocura Wrażliwe neurony a wątroba zwapniała Przypilnować auta? Dawaj pan piątkę proszę pana.
6.
Obudziłem się rano, słońce wstało jakoś wcześniej To mogło być między kwietniem a wrześniem Głowa nie boli, nie ma kaca nic a nic Tylko trochę, ale mało, piwa chce się pić Na słońcu plamy a księżyc biały brzydal Normalnie w nocy ale czasem w dzień go widać No więc stoję na balkonie, po osiedlu wzrokiem wodzę Natrętne myśli znikły, jakąś lekką mam głowę Kawę robię a to prawdziwa arabica Wszystko jakieś lepsze, inne, jeszcze nie chwytam Telewizor zapalam a tam istne MTV Klipy grają jak kiedyś, nie mieści w głowie to się mi Na reżimówkę przełączam widzę ludzi uczciwych Szczere twarze, dobre, mądre, nic na niby Takiej frajdy z patrzenia no to dawno nie miałem Zero arogancji w mediach, po prostu zdębiałem Lubię jak jest lepiej, lubię jak jest dobrze Fajnie gdy nie pada deszcz, kiedy świeci słońce W naszym pięknym kraju pozytywna atmosfera Bez kasków tak jak w Grecji se jedziemy na skuterach Na mszę bo w kościele ksiądz ma dla nas przekaz I dobrze się czuje tam i les i gej i dzieciak A na starym mieście ogródki z tanim piwem I siedzimy wszyscy razem jak na Champs-Elysees Poważny prezydent a partia jest uczciwa Opozycja inteligentnie wszystko rozgrywa Debata się toczy, rzeczowa, bez chamówy Rachoń kulturalny, nie przerywa rozmowy Ogólnie ludzie kompetentni, dziennikarze obiektywni Minister obrony nie spiskuje, o Rosji nie myśli Samoloty i śmigłowce, wojsko tip top gites Nie znam się na tym ale znam się na muzyce Zenek i „Ona tańczy” na chodniku są normalnie A Brylewski z Budzym robią album zwyczajnie Filmy w kinach fajne, Vega się opamiętał Wojewódzkiemu nos odpoczął już w poprzednie święta W ogóle tego dnia wiele zmian zauważam Młodzież nie nazywa kurwą uczciwego gliniarza No bo po co by miała? Funkcjonariusz pracuje Dla poprawy bezpieczeństwa i ja też to czuję Lubię jak jest lepiej, lubię jak jest dobrze Fajnie gdy nie pada deszcz, kiedy świeci słońce W naszym pięknym kraju pozytywna atmosfera Bez kasków tak jak w Grecji se jedziemy na skuterach Na mszę bo w kościele ksiądz ma dla nas przekaz I dobrze się czuje tam i les i gej i dzieciak A na starym mieście ogródki z tanim piwem I siedzimy wszyscy razem jak na Champs-Elysees Jest coraz lepiej, ależ dzień ten piękny Napiszę zamiast jednej chyba dwie piosenki Bo nie wyrażę zachwytu w takim krótkim tekście No ale ile dam radę no to jeszcze zmieszczę Więc: nikt nie pali śmieci i butelek plastikowych W piecach grzewczych, kozach, o tym nie ma mowy Elektrownie węglowe tylko za wschodnią granicą Nasze władze na pieniądze z węgla już nie liczą Wiatraki wszędzie pięknie eko eko eko kręcą Budujemy coraz więcej przez ustawę prezydencką Geotermalne źródła, przykład z Węgrów bierzem Turków, Pammukale, Yellowstone i nie wiem A w ogóle podatki niskie, pięć procent liniowy Rozwinę firmę i samochód wezmę nowy Tabletki na koronawirus i piwko imbirowe To jest dobra zmiana i papierosy zdrowe Lubię jak jest lepiej, lubię jak jest dobrze Fajnie gdy nie pada deszcz, kiedy świeci słońce W naszym pięknym kraju pozytywna atmosfera Bez kasków tak jak w Grecji se jedziemy na skuterach Na mszę bo w kościele ksiądz ma dla nas przekaz I dobrze się czuje tam i les i gej i dzieciak A na starym mieście ogródki z tanim piwem I siedzimy wszyscy razem jak na Champs-Elysees
7.
Dnia pewnego sobotniego poranka Postanowiłem się pozbyć ele śmieci z mieszkanka Kara straszna grozi za wystawienie ich pod klatkę O Telefon do firmy poprosiłem matkę Furgon zaparkował blokując drogę pożarową Wszedł w ciężkich butach nie licząc się z podłogą Wpierw zabrał szpulowca zepsutego, ale też dobry głośnik Nie nie mówiłem i tak chciałem mieć nowszy Telefon komórkowy potem wyjął mi z szuflady Dobra, telefon, stary walkman, nie ma sprawy Teraz za suszarkę się ten drań zabiera Będę miał kłopoty bo mam długiego haira Zabrał odkurzacz a syf w domu narobił Bez odkurzacza nigdy nie zczyszczę podłogi Wziął także plazmę i kineskopowy Dyskusji nie było żadnej, nie było mowy Elektrośmieciarz, Elektrośmieciarz wynosi mój telewizor na plecach Elektrośmieciarz, Elektrośmieciarz wynosi mój telewizor na plecach Dla elektrośmieciarza nie ma litości Zabrał mi lodówkę, jeszcze było mało ci? Ta lodówka mi służyła do napoi i deserów Teraz będę musiał chodzić na piwo do Gesslerów Stare radio poszło jamnik, no a go lubiłem Bo grał kasety i miał equalizer Żarówki wszystkie bo takie w unii nielegalne Teraz będę palił świece, teraz będę palił naftę Elektrobandyta nie miał skrupułów Drukarki dwie sprawne wziął, tylko bez tonerów Wrzucił na swój furgon wywieźć w dal siną Jak wszystko na świecie niechybnie zginą Najbardziej szkoda kompa w metalowej obudowie Miałem na nim zdjęcia i wszystkie pornole Wziął piecyk marshalla, i nie będę już pogrywał Na koniec sprawnie kable ze ścian powyrywał Elektrośmieciarz, Elektrośmieciarz wynosi mój telewizor na plecach Elektrośmieciarz, Elektrośmieciarz wynosi mój telewizor na plecach
8.
Jak co roku na przełomie marca i kwietnia W naszej małej miejscowości nadchodzi czas szczęścia Przyjeżdża i buduje się wesołe miasteczko Cieszą się dorośli, cieszy się każde dziecko Nazajutrz gotowe , wszystko dla nas pięknie Burmistrz na otwarciu, dziękujemy prezydencie! Słońce mocno daje, wkładaj smyku czapkę Po drodze pod sklepem obalimy oranżadkę Wielka atrakcja od cyrku chyba lepsza Potrzebują tej uciechy wszyscy, jak cyganie powietrza Już z daleka widać, diabelski młyn się kręci Wagoniki powoli płyną jak wersy piosenki A na kolejce górskiej choć wcale nie jest w górach Szybko jadą jak Mozart bystro, po partyturach Na strzelnicy celne strzały i guma balonowa Pluszowy niedźwiedź trofeum, jego wielka głowa Patrzy czarnymi oczy z wesołym ust grymasem Na czerwony krwawy księżyc, który wisi już nad lasem Ludzie kręcą się, padają w beczce śmiechu A przebrany diabeł żartuje z grzechów Gabinet luster popularny i ja też to sprawdzę Bo śmiesznie się przejrzeć się w krzywym zwierciadle A co to za wrzawa? To atrakcja największa!!! Samochodziki…chce się nimi zderzać Siatka z prądem nad głową i na parkiet Najlepsi kierowcy mają fame jak w Anglii dynastie Dla najmłodszych nygusów – dmuchany zamek Bawią się jak małpy, no bo to jest im pisane Kręci się wspaniała ruletka radości Lecą same szóstki, tylko dobre kości Na karuzeli się kręcę, oczy zamykam Nagle mnie coś szarpie i wszystko znika Postaci w maskach i kombinezonach Na kwarantannie leżę, rozgrzana głowa 40 stopni gorączki, COVID 19 Patrzę w sufit, może jeszcze zasnę
9.
Scalony 03:20
Zagubiony w lesie z daleka od osiedla Gdzie nie widział ów człowiek dla siebie miejsca Idzie powoli ale nie wie czego szuka W puszczy można spotkać słowiańskiego ducha Cztery twarze na jednej mech zielony Oczy także razy cztery na wszystkie świata strony Krajobraz światłem malowany, smutne pejzaże Delikatna mgła biel na kolor kładzie Powietrze wilgotne, szare ciężkie impasty Obraz przestrzeni zaczyna być płaski Bo robi się ciemno, zapada zmrok Znika fioletowe słońce, smolista noc Pochłania kolejno olchy i paprocie, więcej cieni Człowiek się kładzie, twarz blisko przy ziemi Scalony z naturalnym środowiskiem cicho trwa Ku światłu księżyca leci kosmata ćma Na czarnej tafli szkła jasny krąg zimny Sączy się srebro, każdej nocy inny On się wpatruje, oczy szeroko otwarte Przez źrenice wpada chłód ale nie marznie Na gałęzi w gąszczu jeszcze jedna para oczu Sowa nie odrywa od przybysza wzroku Pilnuje bo polana jest pełna kamieni Zimne ale żywe, słuchają ziemi Na głazach runiczne znaki wyryte Ułożony wokół ciała krąg nieznanych liter Powoli świadomość przestaje rejestrować Usta bezgłośnie wypowiadają słowa Modlitwa z liter starego alfabetu Dłonie się zaciskają ale nie ze stresu Niegłęboko w glebie gdzie trawy korzenie Pulsuje krew lasu przenika przez ziemie I delikatna ludzka skóra chłonie tę materię Zespolone tkanki kostne jakby z drewnem Serce ciągle bije, pompuje zimna wodę Zaczyna padać deszcz co oczyszcza przyrodę

credits

released September 21, 2019

license

all rights reserved

tags

about

elektronikt Warsaw, Poland

contact / help

Contact elektronikt

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like elektronikt, you may also like: